środa, 23 października 2013

Fourteen ♡

-Synu.. -zaczął Mark przełykając kawałek mięsa. -Dobry wybór!
Uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa, że akceptują nasz związek.
Po ciekawie spędzonej w rodzinnej atmosferze kolacji, Tracy przyniosła ze strychu stare, zakurzone albumy ze zdjęciami. Jeden szczególnie przykuł moją uwagę.. Był inny. Był jakby wykonany własnoręcznie. Tracy podała mi go, siadając na kanapę obok mnie.. Resztę zakurzonych albumów odłożyła na stolik stojący przed nami.
-Ja oglądałam ten album chyba z milion razy, ale teraz kolej żebyś ty poznała cząstkę naszej rodziny..-odrzekła Tracy ciepło się do się do mnie uśmiechając.
-Kto go wykonał? Jest piękny! -powiedziałam ścierając dłonią kurz.
-Związana jest z nim długa historia. -zaśmiała się cicho.
-Chcę jej posłuchać!
-Gdy Sean był mały, pani wychowawczyni zadała mu żeby wykonał coś dla rodziny. Na początku ulepił ludka z papieru toaletowego i kleju, ale zanim doszedł do szkoły rozleciał się.
-MAMO! -podniósł głos w lekkim zażenowaniu Sean.
-Ciii! -uciszyłam go.
-A więc prawie się rozpłakał, ale wymyślił razem z Markiem żeby zrobić coś co będzie służyć na dłuugie lata, razem zrobili ten piękny album.. Trochę krzywo posklejał, ale cóż dzieci są leniwe. No tak, historia jest ciekawa, ale zdjęcia same się nie obejrzą!
Na znak Tracy otwarłam go i ujrzałam zdjęcie małego Seana. Uśmiechnęłam się pod nosem i momentalnie przerzuciłam wzrok na śmiejącego się Kierana.
-O, a tutaj pierwsza kąpiel! -dołączył do oglądania Dean.
-Nic się nie zmieniłeś. -odrzekłam, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-A pamiętasz jak założyliśmy się, kto pierwszy wejdzie na drzewo? -pokazał palcem na kolejną fotkę Dean.
-Wygrałem! -postawił się bratu Sean.
-Wygrałeś, ale potem straż musiała Cię z niego ściągać. -kolejny raz wszyscy zaczęli się śmiać.
Oglądając te wszystkie zdjęcia, poczułam że zaakceptowali mnie i cieszą się że z Seanem będziemy stanowić jedno. Po przejrzeniu wszystkich albumów rodzinnych i poznaniu ciekawych historii z wydarzeń braci Lemon, postanowiliśmy wracać do domu. Dostaliśmy od Tracy zapakowane ciasto, a od Marka dobre wino.
-Mamy nadzieję, że to nie ostatnie takie spotkanie! -rzucił stojąc w drzwiach Mark.
-Ja też. -odpowiedziałam wsiadając do taksówki.

Wygodnie usiedliśmy w fotelu taksówki.
-Wiesz co? Brakowało mi takich chwil jak dzisiaj. -powiedziałam lekko opierając głowę na ramieniu chłopaka.
-Co masz na myśli? -zapytał całując moją głowę.
-No wiesz.. dawno nie jadłam kolacji w tak mile spędzonym towarzystwie.. Poczułam się jak sprzed kilku lat, poczułam jakbyśmy już byli rodziną.
-Oni już są nastawieni na to, że będziemy razem do końca, ja oczywiście też, to miłe.
-Może jutro to my ich zaprosimy do nas na kolacje? -zaproponowałam.
-Myślisz, że przyjdą? Tylko obiecaj mi, że ty też pokażesz im kilka albumów z twoimi zdjęciami z dzieciństwa. Mam ochotę je pooglądać.
-Ja nie myślę, ja to wiem, poza tym nie ma sprawy, pokażę wam zdjęcia, ale nie nastawiaj się, nie mam aż tak hardcorowych zdjęć jakie masz ty. -zaśmiałam się.
Gdy dojechaliśmy do mieszkania, zaczął padać deszcz, a liście z drzew zaczęły lekko opadać. Nie lubię jesieni, ta aura zawsze mnie dobija.
Przekręciłam klucz w drzwiach i od razu zapaliłam światło, to co ujrzałam załamało mnie.
Wszędzie porozrzucane były ubrania, poduszki, na ziemi były porozbijane szklanki, talerze i inne szklane przedmioty. Odwróciłam się i mając łzy w oczach, spojrzałam na zdezorientowanego Sean'a.
-Co się tu do cholery stało? -zapytał zatrzaskując drzwi.
-Sean, ktoś się tu włamał. -odrzekłam łapiąc chłopaka za rękę.
-Nie wygląda mi to na włamanie. Komuś najwyraźniej chodziło o to żeby nas nastraszyć. -jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Sean był taki poważny.
Mocniej ścisnął moją dłoń i daliśmy kilka kroków do przodu. Rozejrzałam się dookoła, a w oczy rzuciła mi się mała biała kartka leżąca na blacie kuchennym.
Puszczając dłoń Sean'a podeszłam niepewnie, biorąc głęboki oddech przeczytałam jej treść.

"Myślałaś, że to koniec? Hahaha, to dopiero początek mała. Mam nadzieję, że mnie pamiętasz, bo ja tak łatwo nie dam Ci o sobie zapomnieć."


Przerzuciłam oczy na Sean'a i rozpłakałam się w bezradności. Podałam mu kartkę, by też mógł ją przeczytać.
-Ally? -zaczął z niepewnością Sean. -Czy to..
-To Joe. -przerwałam mu. -Ten koszmar dopiero się zaczyna.
Opadłam z sił na podłogę i przetarłam łzy rękawem mojej bluzy.

_______________________________

Kolejny rozdział!  Jak myślicie do czego może posunąć się Joe? To wszystko w następnych rozdziałach.

Peace and love. 

~DameLemon

niedziela, 6 października 2013

Thirteen ♡

Dopiero teraz dotarło do mnie, że była dla mnie kimś więcej niż.. zwykłą przyjaciółką.
-Wow, świetnie. -uśmiechnąłem się sztucznie.
-Jestem z nią dopiero tydzień, ale czuję że chcę z nią być już do końca mego życia! -oznajmił Sean, całując Ally w policzek, po czym ona lekko zarumieniła się.
-Moglibyśmy już iść do domu? Nie chcę tu być już ani sekundy dłużej. Nienawidzę szpitali. -szybko odbiegłem od tematu, by już nie widzieć jak duża miłość jest między nimi.
-Jasne bracie! -odpowiedział Sean, biorąc moją torbę.

*Ally

W końcu wychodzimy z tego okropnego miejsca jakim jest szpital. Już dosyć mam tego budynku, wystarczająco się do niego najeździłam. Kiedy moja mama była chora, byłam w nim niemalże codziennie przez dwa lata. Niestety po dwóch latach walki z chorobą zmarła. Przejęłam wszystkie jej obowiązki, zaczęłam pracować żeby jakoś zdobywać pieniądze, płaciłam rachunki, gotowałam obiady, co prawda tylko dla siebie, bo zostałam wtedy sama.. Miałam tylko Megan, z którą widziałam się tylko i wyłącznie w szkole. Teraz czuję, że jestem w pełni szczęśliwa. Mam przy boku osobę, którą kocham i z którą chcę spędzić resztę mojego życia. Mam wspaniałych przyjaciół i w końcu patrzę na świat przez różowe okulary. Jeszcze dwa lata temu ciężko byłoby mi tak powiedzieć, ale czuję że mam dla kogo żyć.
Gdy załatwiliśmy wszystkie sprawy, związane z wypisem Kierana, mogliśmy swobodnie wrócić do domu. Patrząc w pochmurne niebo, wciągnęłam powietrze nosem.
-Sean.. -przerzuciłam wzrok na chłopaka.
-Tak skarbie? -zapytał pakując torbę do bagażnika.
-Kocham Cię, cieszę się, że wszystkie problemy już minęły. -powiedziałam wciąż patrząc mu głęboko w brązowe tęczówki.
-Ja Ciebie też.. myślałem o tym od jakiegoś czasu.. eh, może poszłabyś dzisiaj ze mną na obiad do Tracy.. Nie wie o nas, a na pewno bardzo by się ucieszyła. -powoli przytulając mnie do siebie zaproponował chłopak.
-Myślisz, że to nie za wcześnie?
-Przecież wiesz, jak bardzo ona Cię lubiła, wciąż cię lubi. -Sean szybko się poprawił.
-Dobrze, mogę pójść..
Przerzuciłam wzrok na zasmuconego Kierana czekającego na nas w aucie.
-Poza tym martwię się trochę o twojego brata..
-Nie przejmuj się.. Jest tym wszystkim zmęczony. Położy się na kilka godzin, to mu przejdzie.
Skinęłam głową. Pocałowałam Seana w policzek i wsiadłam do auta.
Przez całą drogę obserwowałam spływające po szybie krople deszczu. Co chwilę zerkałam w lusterko, by zobaczyć co robi Kieran. On jest dla mnie jak brat, widziałam, że coś z nim jest nie tak. Za dobrze go znam. Nie odzywaliśmy się do siebie przez resztę drogi. Gdy byliśmy już pod rodzinnym domem Lemonów, zobaczyłam czekającą na nas Tracy z ciepłym uśmiechem na twarzy i łzami w oczach.. Szybko podbiegła do Kierana i mocno przytuliła go do swojej piersi. Niespostrzeżenie wytarłam pojedynczą łzę, spływającą po moim zarumienionym policzku. W tamtej chwili dotarło do mnie, jak bardzo tęsknię za swoją mamą. No cóż, czasu nie cofnę. Nie warto myśleć o przeszłości.
-Dzień Dobry Tracy. -niepewnie odezwałam się.
-Ally! Dziecko, jak ja Cię dawno nie widziałam.. Co się z Tobą działo? -zapytała przytulając mnie czuje na przywitanie.
-Długa historia. -chciałam jak najszybciej odbiec od tematu.
-Mamo, zaprosiłem Ally na obiad. Nie jesteś zła? -zapytał Sean.
Czułam, że też nie chce go poruszać.
-Sean! Jasne, że nie jestem! Będzie mi miło usiąść całą rodziną przy stole.
Spojrzałam niepewnie na Sean'a, by upewnić się, że nic jej o nas nie powiedział. On tylko ciepło się uśmiechnął i pokręcił głową, co miało oznaczać że nic jej nie mówił. Odwzajemniłam jego uśmiech.
-No to zapraszam do środka. Zaraz zmokniemy. -odrzekła Tracy wyciągając rękę w znak gościny. Przeszliśmy powoli do salonu. Wielki stół był zastawiony eleganckim obrusem i dużą ilością jedzenia. Tracy dopięła wszystko na ostatni guzik. Momentalnie z piętra zszedł Mark i Dean. Ciepło się przywitali i usiedli do stołu.
-Tracy.. -zawołałam kobietę.
-Słucham Ally?
-Pomóc Ci w kuchni? -zapytałam niepewnie patrząc na uśmiechającego się do mnie Sean'a.
-Nie, nie. Usiądź do stołu, za chwilę przyjdę! -odpowiedziała zatroskanym głosem Tracy.
Posłuchałam jej i usiadłam na wolnym krześle obok Sean'a. Z nerwów pocierałam dłonie.
-Ej mała, nie denerwuj się! -chłopak szepnął mi do ucha.
Złapałam zimną dłoń Sean'a i odszepnęłam.
-Kocham Cię.
W tym momencie do salonu weszła Tracy, uśmiechnęła się i dosiadła się do nas.
-A więc co tam u was nowego? -dopytywała nakładając sobie na talerz kawałek indyka.
Przez chwilę milczałam, nie wiedziałam czy to faktycznie dobry pomysł by im powiedzieć.
-Dobra, nie przeciągajmy już. -powiedział poważnie Sean cały czas łapiąc mnie za dłoń. -Jesteśmy razem!
Dean prawie zakrztusił się swoim napojem. Kieran wpatrywał się na całą sytuację, a Tracy niemalże popłakała się ze szczęścia.
-Synu.. -zaczął Mark przełykając kawałek mięsa. -Dobry wybór!
Uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa, że akceptują nasz związek.


___________________________________

Jeśli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach, piszcie swoje nicki z twitter'a w zakładce "Powiadomienia" :)

~DameLemon

czwartek, 26 września 2013

Twelve ♡

Moje serce zaczęło bić szybszym tempem, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.. Przytuliłem ją do siebie, wiedziałem, że teraz już jest moją własnością i nikomu nie pozwolę jej skrzywdzić.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.

*Ally

Trudno w to uwierzyć, ale jestem szczęśliwa.. Jeszcze nigdy nie czułam się tak bezpiecznie. Czuję, że mam dla kogo żyć. Dzisiaj Kieran wychodzi ze szpitala. Cieszę się, że nic poważnego z nim nie jest. Nie wiem, czy potrafiłabym żyć tak dalej, z myślą że coś mu się stało i to przeze mnie. Od kiedy jestem z Seanem minął tydzień.. Mieszka u mnie i w końcu nie czuję się samotna w tym wielkim domu. Od kiedy zostałam sama z tym wszystkim w ogóle sobie z tym nie radziłam.
Ostatnio miewałam nieprzespane noce, dzisiaj jednak obudziłam się przed 11am. i od razu z uśmiechem zeszłam na dół, do kuchni.. Zapach świeżo zaparzonej kawy mnie tam przyprowadził.
-Dzień Dobry kochanie. -powiedział Sean całując mnie w czoło.
-Dzień dobry! Mogę prosić kubek kawy? -zapytałam mocno go obejmując.
Sean uśmiechnął się co miało oznaczać odpowiedz.. Nalał mi w mój ulubiony, niebieski kubek kawę i wyłożył grzanki z tostera..
-Jedziesz dzisiaj do miasta? -zapytałam cicho.
-Tak, muszę odebrać Kierana.
-Mogę jechać z tobą? -odkładając kubek na blat, dopytywałam patrząc chłopakowi prosto w brązowe tęczówki.
-Jasne.. myślę, że Kieran ucieszy się gdy zobaczy nas razem!
-Kocham Cię. -odbiegłam od tematu..
Cały czas wpatrywałam się w chłopaka, nie mogłam uwierzyć, że spotkało mnie w życiu takie szczęście. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.. poprawiłam włosy, wkładając kosmyk włosów za ucho i ugryzłam grzankę, którą przygotował dla mnie Sean.
-Ja ciebie też.. nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz.. Codziennie gdy wstaję rano, by przygotować dla ciebie śniadanie patrzę jak słodko śpisz.. Mógłbym tak patrzeć całymi dniami..
-Znudziłoby ci się to! -powiedziałam z kpiną w głosie.
-Nie. Nic związane z tobą mnie nie nudzi! Chcę być z tobą na tyle, ile tylko mogę..
Czułam, że on do czegoś zmierza.. Zmierza do powiedzenia mi czegoś, czego się obawia.
-Sean? -zapytałam. -Czy ty chcesz mi coś przez to powiedzieć?
-ehh.. jedziemy do Polski za miesiąc.. Niby nie tak długo, bo tylko na tydzień, ale będzie mi ciebie bardzo brakowało.. Ale nie myślmy o tym na zapas, to jeszcze miesiąc! Dużo czasu!
Uśmiech zszedł mi z twarzy..
-I co ja będę tu sama robiła? Megan planuje urlop z chłopakiem, na przyszly miesiąc.. Nie wytrzymam tygodnia bez was..
-Ej mała. -Sean podszedł do mnie, całując w szyję. -Pogadam z chłopakami, może zgodzą się ciebie zabrać.
Tylko wiesz.. musimy trochę stopować uczucia, bo fanki są naprawdę dzikie.. Kocham moich fanów, są dla mnie wszystkim od razu po Tobie..
-Nie no, nie będę wam psuć wyjazdu. Nie chcę żadnych nieprzyjemności ze strony Polek.. -zaśmiałam się.
-Kurde, już po 12! Zbieraj się za chwilę wyjeżdżamy.. -zmienił temat Sean.
Wstałam w krzesła i popędziłam z powrotem do mojego pokoju, żeby się jakoś w miarę ogarnąć.
Wybrałam kolorowe rurki, zwykły, biały, luźny top i vansy! Szybko podkręciłam lokówką swoje włosy i nałożyłam lekki makijaż. Jeszcze tylko raz rzuciłam okiem na zabałaganiony pokój, żeby upewnić się, że niczego nie zostawiłam i zeszłam do czekającego na mnie Seana.
-Długo Ci to nie zajęło! -odrzekł zdziwiony.
Ja tylko klepnęłam go lekko w ramię z rozbawionym wzrokiem.
Całą drogę do szpitala, przemilczeliśmy. Woleliśmy wsłuchiwać się w piosenki dobiegające z radia.
Co jakiś czas zerkaliśmy sobie w oczy i momentalnie wybuchaliśmy śmiechem. Rozbawieni, zaparkowaliśmy na parkingu przed wielkim budynkiem z czerwonej cegły i zdecydowanym krokiem ruszyliśmy w stronę pokoju Kierana.
Gdy znaleźliśmy się już na czwartym piętrze, przeszliśmy jeszcze kawałek by znaleźć się przed drzwiami do pokoju numer 420.
Zapukaliśmy i powoli nacisnęłam klamkę.
-Dzień Dobry Kieran! -odrzekłam w stronę przyjaciela, pakującego się do niewielkiej torby..
Chłopak szybko się odwrócił i od razu podniosły mu się kąciki ust.
-Cześć! Jezu, jak ja za wami tęskniłem! -odpowiedział przytulając mnie, a potem Seana.
-Co tam się działo, gdy ja byłem ''''nieobecny''''. -wyraźnie podkreślił ostatnie słowo.
-No cóż.. -Sean zaczął.
Spojrzałam wciąż uśmiechając się na niego, po czym Sean złapał mnie za rękę i wziął głęboki oddech.
-Jesteśmy razem. -powiedziałam wyręczając Sean'a.
Kieran uśmiechnął sie jeszcze, bardziej ale widziałam, że w jego oczach działo się coś, czego ja nie mogłam rozszyfrować... No cóż, może to tylko moje głupie wyobrażenia..

*Kieran

Siedziałem na łóżku szpitalnym już od rana, czekając żeby ktoś z personelu szpitala wydał mi wypis..
Już dłużej nie chcę tu być. Nie potrafię. Sam, wśród małego pokoju ze ścianami koloru kremowego.
Około południa, do pokoju zapukała pielęgniarka wraz z moim lekarzem prowadzącym.
-Dzień Dobry panie Lemon! -usłyszałem donośny głos doktora Grey'a. -Jak się czujemy?
-Dobrze.. bardzo dobrze. -podkreśliłem.
-No cóż, wyniki są dobre.. Nie mam podstaw by trzymać tu pana dłużej, pielęgniarka zmieni tylko panu opatrunek i może pan się zacząć pakować.. Przyjedzie ktoś po pana?
-Tak.. mój brat i - na chwilę ucichłem. - i moja przyjaciółka.
-Dobrze, w takim razie nie do zobaczenia! -odrzekł lekarz wychodzący z pokoju z notesem w dłoni.
-Panie doktorze! -krzyknąłem jeszcze w jego stronę.. -Dziękuję!
Pan Grey tylko uśmiechnął się i wyszedł wraz z pielęgniarką.
Wziąłem głęboki oddech i wyciągnąłem niewielką torbę spod łóżka. Wrzucałem w nią rzeczy, które wcześniej przywieźli mi chłopacy. Usłyszałem pukanie do drzwi, byłem pewien, że to przyszła pielęgniarka by zmienić po mnie pościel, ale myliłem sie.
-Dzień Dobry Kieran! -usłyszałem słodki głos Ally.
Momentalnie odwróciłem się w ich stronę i przywitałem ich dużym uśmiechem.
Cześć! Jezu, jak ja za wami tęskniłem! - Co tam się działo, gdy ja byłem ''''nieobecny''''? -zapytałem zapinając, a przynajmniej próbując zapinać torbę.
-No cóż.. -zaczął Sean z lekkim rozbawieniem w głosie.
-Jesteśmy razem! -Ally dokończyła za Seana.
To co mi powiedziała dosłownie mnie zamurowało. Uśmiechnąłem się, ale w środku czułem jak znów spadam na dno.. Dopiero teraz dotarło do mnie, że była dla mnie kimś więcej niz.. zwykłą przyjaciółką.

_________________
Na początku przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale szkoła.. nauka i nie mam czasu dla bloga.
Rozdział tym razem dłuższy, ponieważ przez ten cały czas naszło mnie sporo weny! ENJOY!

~DameLemon

wtorek, 17 września 2013

Eleven ♡

-Kocham Cię.. -w końcu wybełkotałem, poczułem jakby ktoś kopnął mnie w twarz..

*Ally

Sean przesiadł się bliżej mnie. Czułam, że w ogóle nie spuszcza ze mnie wzroku. Lekki dreszcz przeszedł mi po całym ciele. Na chwilę oderwałam moje załzawione oczy od łóżka szpitalnego i spoglądnęłam na Seana. Zaczął bawić się swoim telefonem.. Gdy podniósł swój wzrok i znów usadowił go we mnie, ja znów spojrzałam na nieprzytomnego Kierana..
-Kocham Cię. -usłyszałam zachrypnięty głos Seana.
Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą powiedział.. Jego wyznanie zwaliło mnie z nóg. Bałam się cokolwiek mu odpowiedzieć, nie chciałam mówić nic..
-Sean... -zaczęłam szeptem. -ja nie wiem co powiedzieć..
W mojej głowie tłumiło się tyle pytań, tyle wspomnień powróciło.. Odwracając głowę w drugą stronę, uśmiechnęłam się. Pomimo tego, że sama nie wiedziałam co powiedzieć byłam szczęśliwa, że jestem kochana przez kogoś, kogo sama kochałam.. Teraz, nie wiem co myśleć... Boje sie, że to wszystko się wypaliło.
-Powiedz tylko, że czujesz to samo.. -odpowiedział krótko.
-Przepraszam, muszę wyjść.
Ally.. Coś ty narobiła? Przecież wiesz dobrze czego chcesz.. Zamiast odpowiedzieć mu, że czuję do niego to samo, po prostu wyszłam na korytarz, gdzie czekała już Megan z gorącą kawą.
Widziała moje zdenerwowanie i odkładając dwa kubki kawy na krzesło, przytuliła mnie do siebie.
-Co jest? -objęła moją twarz dłońmi i spojrzała głęboko w oczy.
-Nic. Źle się poczułam, to chyba przez ten szpital.. -odpowiedziałam unikając ponownego spotkania się z jej wzrokiem.
-Przecież widzę.. Może wyjdziemy na zewnątrz? Masz racje trochę tu ponuro..
Megan wręczyła mi mój kubek upragnionej kawy i złapała mnie w pasie.. Razem wyszłyśmy przed szpital.
-Ehh.. -głośno wypuściłam powietrze.. -Sean powiedział, że mnie kocha.. -nie owijając w bawełnę, powiedziałam przyjaciółce o co chodzi..
-CO? -niemal zakrztusiła się swoim napojem i spojrzała na mnie z niedowierzaniem..
Wcale jej się nie dziwię, jeszcze tydzień temu żarliśmy się o byle co.. a teraz, on wyznaje mi miłość.. Chore!
-No właśnie, a najlepsze jest to, że ja chyba do niego też coś czuję.. coś wiecej, niż przyjaźń.. Ale po prostu mam uraz po ostatnim zdarzeniu. Nie wiem czy mu ufać, nie wiem czy nie zrobi mi tego samego, czy nie zostawi mnie dla jakieś blond latawicy. Sorry, ale już na samą myśl robi mi się niedobrze.
-Hej słonko.. posłuchaj. Miałam tego nie mówić, ale widzę że jest z tobą ciężko.. Pamiętasz jak wtedy wybrałaś się na plażę? Wtedy co porwali Kierana? -zapytała bawiąc się włosami.
Przytaknęłam.
-Wtedy Sean zauważył mnie w kawiarni, gdy byłam na randce z Joe.. Podszedł i wypytywał o Ciebie.. Ally on przez ten cały czas się kochał, ale nie wiedział jak to powiedzieć i po prostu cię spławił tak jak ty go teraz...
Spojrzałam z niedowierzaniem na Meg. Próbowałam poukładać sobie to wszystko w głowie i po chwili wszystko ułożyło mi się w jedną całość.
-Jestem najgłupszą dziewczyną na świecie.. Proszę, cofnij czas.. co ja teraz zrobię? Wrócę i odpowiem: 'Hej sorry, że wyszłam ale zachciało mi się do toalety.. Też cię kocham' ? -parsknęłam śmiechem. -Wszystko zepsułam..
-Jeśli cię kocha, musi dać Ci trochę czasu byś się zastanowiła.. Życie nie jest takie łatwe jak się wydaje, trzeba myśleć trzy razy zanim się zrobi coś głupiego.Więc wróćmy do środka, bo serio nie jest za ciepło i pogadaj z nim.
-Tak też zrobię. -uśmiechnęłam się, spoglądając w niebo.

*Sean

Zostałem tu sam.. Wyszła. Nie wiem czy moja wiadomość ją zaskoczyła, chociaż myślę że na pewno był to dla niej lekki szok.
-Zobacz bracie, jak ciężko jest z kobietami.. ehh, dlaczego ja zawsze muszę wybrać tak nieodpowiedni moment..
W tej chwili otwarły się drzwi sali. Byłem pewien, że to pielęgniarka, ale to była Ally.
Nawet gdy się smuci jest piękna.. Podniosłem się z krzesła i zacząłem się bronić..
-Przepraszam, to było nie na miejscu..
Ally podeszła na tyle blisko, że słyszałem jak jej serce szybko bije.
-Nie Sean, to ja przepraszam.. Jeszcze nie dorosłam do tego, żeby nazywać się dorosłą osobą.. Przemyślałam to wszystko i chcę powiedzieć tylko jedno.. Też cię kocham!
 Moje serce zaczęło bić szybszym tempem, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.. Przytuliłem ją do siebie, wiedziałem, że teraz już jest moją własnością i nikomu nie pozwolę jej skrzywdzić.

___________

Jestem chora, więc moja wena powróciła..
Mam jedną prośbę, każdy kto czyta mojego bloga niech zostawi po sobie jakikolwiek komentarz.. Z anonima z profilu, cokolwiek! Chcę wiedzieć dla kogo piszę i ile osób to czyta! :))
btw. z kim się zobaczę 17 listopada we Warszawie? ♡

~DameLemon



środa, 11 września 2013

Ten ♡

-Masz racje, chodźmy do środka. -powiedziała uśmiechając się do mnie Ally.
Spojrzałem w jej piękne,  błyszczące oczy. Widząc jak się uśmiecha, mnie momentalnie skręciło w żołądku.
Złapałem się karku i ruszyłem w stronę wejścia. Gdy dostaliśmy się na wyznaczone piętro przez pielęgniarkę, usiedliśmy na wolnych krzesłach i postanowiliśmy czekać za jakimikolwiek informacjami na temat zdrowia i stanu Kierana.
-A co z Kitem? Może fajnie by było gdyby też wiedział co dzieje się z jego przyjacielem? -zapytał Dean.
-Przed chwilą do niego napisałem, zaraz powinien być. -poinformowałem go nie odrywając wzroku od podłogi.
Dean w odpowiedzi tylko coś odburknął.

*Ally

Cały ten czas, gdy czekałam na informacje co się dzieje z Kieranem, byłam strasznie spięta. Potrzebowałam rozmowy, nie mogłam tak siedzieć i wpatrywać się w jeden punkt. Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i wybrałam numer, który znałam już niemalże na pamięć. Znów standardowy dźwięk kilku sygnałów, znów oczekiwanie na jakikolwiek głos. W końcu odebrała.
-Skarbie.. -usłyszałam -Dlaczego tak długo się nie odzywałaś i nie dawałaś po sobie żadnego znaku życia? Byłam u Ciebie przed chwilą, ale odbiłam się od klamki..
-Megan, nie ma mnie w domu.. Jestem w szpitalu, możesz..
-Że co? Co ci się stało? W jakim szpitalu jesteś? -przerwała mi momentalnie przyjaciółka.
-Właśnie starałam się ci to powiedzieć.. Ze mną wszystko okej.. -przerwałam. -Chociaż się tak nie czuję.. Przyjedź do szpitala koło naszej ulubionej kawiarni, wszystko ci opowiem. -rozłączyłam się.
Poczułam jak mój głos drży, jak do oczu napływają kolejne tego dnia łzy. Spojrzałam na wpatrzonego we mnie Sean'a, lekko podniosłam kącik ust i już chciałam mu podziękować, za wszystko, za to że jest, gdy zauważyłam wychodzącego z sali lekarza.Widząc jego minę, wiedziałam że nie jest okej.
-To są państwo od -przerwał patrząc w notes. -Od pana Kierana Lemona? -zapytał patrząc raz na mnie, raz na chłopaków.
-Tak.. -cicho odburknęłam.
-Chłopak jest w ciężkim stanie. Ma liczne obrażenia głowy i połamane dwa żebra. Został bardzo dotkliwie pobity.. Na razie jest nieprzytomny, ale myślę że do jutra powinien się wybudzić. -poinformował nas donośnym głosem doktor.
-Ale.. Czy on z tego wyjdzie? -dopytał zmartwiony Sean.
-Jak już mówiłem, może być ciężko z jego świadomością.. Ma wstrząśnienie mózgu i obawiam się, że może zapominać liczne rzeczy..
Wpatrywałam się w lekarza jak w obrazek, słuchałam każdego wypowiedzianego przez jego słowa i powoli dochodziło do mnie, że nie jest z nim lekko.
-Czy mogę do niego iść? -ignorowałam wcześniejsze pytania chłopaków.
Doktor Newman obmierzył mnie wzrokiem z góry na dół, zdjął okulary i uśmiechnął się..
-Owszem, tylko proszę.. Nie długo.
Odwzajemniłam uśmiech. Już miałam wchodzić do sali, gdy usłyszałam z końca korytarza zatroskany głos Meg.
-Ally..
Odwróciłam się do niej twarzą i podbiegłam by się do niej przytulić.
-Co się stało? -zapytała zdyszana.
-Z Kieranem jest źle.. Został pobity i teraz leży nieprzytomny, a najgorsze że to wszystko przeze mnie..
Znów zaczęłam się obwiniać.
-Przestań, nawet tak nie mów. Widzę, że jesteś zmęczona. Chcesz kawy?
-Tak. Tylko tego teraz potrzebuję.
Nie wiem co zrobiłabym bez niej.. Pomimo, że nie znajdujemy dla siebie ostatnio za dużo czasu, kocham ją..  Widząc jak oddala się do kafejki szpitalnej, ja postanowiłam iść zobaczyć stan Kierana..
Zauważyłam tam już chłopaków. Blondyn siedział przy łóżku szpitalnym, robiąc coś w telefonie, a Sean wpatrywał się w gwieździste niebo.
Gdy zatrzasnęłam drzwi za sobą, ich wzroki momentalnie skierowane były na mnie, po czym znów wrócili do wcześniejszych 'zajęć'.
Odłożyłam torbę na stolik obok łóżka i usiadłam na mały taboret blisko Kierana.
Dotknęłam jego nadzwyczaj ciepłej dłoni i cały czas patrzyłam na jego zamknięte powieki.
Momentalnie do sali wszedł Kit. Był zdezorientowany i nie wiedział o co chodzi.
-Może mi ktoś powiedzieć dlaczego ja zawsze dowiaduje się ostatni? -zapytał z wyraźnie podwyższonym tonem.
-To może, chodź na korytarz. To nie miejsce na tego typu rozmowy. -oznajmił Dean, ciągnąc go za sobą.
Zostaliśmy sami w trójkę.. Oderwałam wzrok od Kierana i zauważyłam, że od dłuższej chwili Sean spogląda na mnie..
Widziałam, że chce coś powiedzieć, ale nie wie jak się za to zabrać. Poczochrał swoje włosy i niepewnie usiadł na miejscu wcześniej zajętym przez Deana.

*Sean

Patrzyłem jej prosto w oczy.. Czułem, że to ten moment, nie mogę dłużej zwlekać.
Przełknąłem śline i zacząłem bawić się telefonem.
-Ally.. -znów spojrzałem jej prosto w oczy.
-Kocham Cię.. -w końcu wybełkotałem, poczułem jakby ktoś kopnął mnie w twarz..

_____________

TA DAAM!
No w końcu mu nikt nie przerwał.. Tylko teraz czy Ally odwzajemni to uczucie, czy też nic do niego nie czuje? To wszystko w kolejnych rozdziałach! 

~DameLemon

niedziela, 8 września 2013

Nine ♡

Gdy byłam wystarczająco blisko, zobaczyłam że to faktycznie Kieran.. Leżał skulony, jego koszulka była cała zakrwawiona, a z nosa ciekła świeża krew..
-KIERAN! -krzyknęłam.
Nie wiedziałam czy cieszyć się, że jest przy mnie czy też płakać, że jest nieprzytomny.. Odwróciłam się, by wziąć torbę, którą wcześniej rzuciłam o podłogę. Zauważyłam, że Jason znikł. Rozejrzałam się dookoła żeby sprawdzić, czy gdzieś się nie czai. Gdy upewniłam się, że jednak nikogo oprócz nas nie ma, gorączkowo zaczęłam szukać telefonu. Gdy już go wyłowiłam pośród innych zupełnie niepotrzebnych rzeczy, które zwykle noszę w torbie, wybrałam numer do Sean'a i przesunęłam palcem po ekranie.
Klęknęłam nad Kieranem i powtarzałam szeptem "zaraz ten koszmar się skończy".
Gdy po trzecim sygnale Sean odebrał telefon, mnie momentalnie skręciło w żołądku. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
-Ally? Ally? -usłyszałam zdenerwowany głos Sean'a.
-Sean.. Przyjedź tutaj na zieloną skałę, szybko! Kieran jest przy mnie, ale ma całą zakrwawioną koszulkę i jest nieprzytomny.. Szybko! -wybełkotałam z siebie, cały czas sprawdzając puls chłopaka.
Sean momentalnie się rozłączył, a ja usiadłam na dużym kamieniu, wzięłam ciepłą dłoń Kierana w swoją, przyłożyłam do klatki piersiowej i czekałam na przyjazd chłopaków..
Pamiętam jak zawsze Kieran dotykał mojego ramienia, wtedy tamtej nocy po koncercie.. miał strasznie zimną dłoń, a teraz była wyjątkowo ciepła.. Jakby wiedział, że jestem przy nim i się nim opiekuję.
Z moich myśli wyrwał mnie krzyk Dean'a.
-Tam jest!
Momentalnie przybiegł w naszą stronę.
-Sean czeka w samochodzie, musimy go tam przenieś i zawieźć do szpitala.
Nigdy nie słyszałam go tak zdenerwowanego. W jego głosie słyszałam wyraźny strach.
Podnieśliśmy go z ziemi i opierając o nasze ramiona szybko przenieśliśmy do auta.. Do szpitala ruszyliśmy z piskiem opon. Co minutę, sprawdzałam czy jego puls nadal jest wyczuwalny i czy przypadkiem się nie obudził. Bałam się o niego, obwiniałam siebie o to co mu zrobili bo w sumie to moja wina.
-Kto to był? -zapytał Sean patrząc na mnie w lusterku.
-Ja.. nie znam go. -bum.. kolejny raz skłamałam.
Przecież nie mogłam im powiedzieć, że to był mój były chłopak.. Ja sama nie wiem, skąd on zna Kierana i dlaczego mnie szantażował.
-Na pewno? Przyjrzałaś mu się? -wciąż dopytywał.
-Tak. -odpowiedziałam krótko..
Resztę drogi do szpitala, czyli jakieś dwadzieścia minut spędziliśmy w zupełnej ciszy. Napięcie pomiędzy nami było bardzo nerwowe.. 
Gdy ujrzeliśmy duży napis "SZPITAL" Dean od razu pobiegł po lekarza i nosze, żeby bezpiecznie go przewieźć do środka budynku. Cały czas trzymałam go za dłoń, chciałam być przy nim cały czas.. Nie wiedziałam co może być za godzinę, za dwie.. Wszystko może odwrócić się o 180 stopni, nawet nie chciałam o tym myśleć..
-Dzień Dobry! -usłyszałam donośny głos doktora. -Co się stało?
-Kieran.. tzn. mój przyjaciel, a ich brat został brutalnie pobity.. Znalazłam go w lasku na plaży.. -mówiłam wciąż patrząc na zamknięte powieki chłopaka z myślą, że je otworzy.
-No dobrze.. Zawieziemy go na oddział, zrobimy kilka badań i poinformujemy gdy coś się będzie z nim działo. -doktor dał znak pielęgniarką, żeby ruszyły z noszą do szpitala.
-Ale, ja chcę być przy nim! -powiedziałam.
-Niestety, nie może pani przebywać z nim w jednej sali, ale nie zabraniam czekać na korytarzu.. -odpowiedział lekarz, zapisujący coś w notatniku.
Odwróciłam wzrok na Dean'a i Sean'a, wiedziałam że chcą żebym ochłonęła w domu.. Żebym położyła się spać.. Ale ja byłam pewna, że chcę być przy Kieranie..
-Jedźcie do domu, ja z nim zostanę. -powiedziałam patrząc braciom Lemon głęboko w oczy.
-Chyba jesteś niepoważna.. Nie zostawimy cię samej!
Sean podszedł do mnie i mocno mnie do siebie przytulił. Staliśmy krótką chwilę przytuleni do siebie, gdy nagle odsunął się ode mnie i pocałował w policzek.
-Ally.. ja..
-No idziemy do środka czy nie? Zimno się robi! -przerwał mu Dean..

*Sean

Poczułem, że to jest ten moment. Chcę jej powiedzieć, że czuję do niej dużo więcej niż tylko zwykłe koleżeństwo, postanowiłem ją przytulić.. Wiedziałem, że jej to nie przeszkadza, bo "kłótnia" pomiędzy nami już ustała.. Złapałem ją za ramiona, oddaliłem lekko ode mnie i wziąłem głęboki oddech..
-Ally.. ja..
-No idziemy do środka czy nie? Zimno się robi!
No super.. kolejny raz ktoś mi przerwał.. Chciałem powiedzieć jej, że ją kocham ale Dean musiał się wtrącić i dopowiedzieć swoje..
-Masz racje, chodźmy do środka. -powiedziała uśmiechając się do mnie Ally.

___________________________

Już dziewiąty rozdział.. uff, dużo się ostatnio dzieje.
Sean wciąż czuje coś wiecej do Ally, ale on teraz myśli tylko o Kieranie..
Zapowiada się ciekawie, mam nadzieję że nie zanudzam z kolejnym nowym rozdziale!
Chciałabym jeszcze podziękować, za WSZYSTKIE wasze komentarze! Nawet nie wiecie jak bardzo mnie motywują do dalszej pracy! Dziękuję.. Kocham was!!

~DameLemon

środa, 4 września 2013

Eight ♡

Spojrzeliśmy się na siebie i zaczęliśmy myśleć co dalej. Musieliśmy poradzić sobie sami, zdawać się sami na siebie..
Rano z samego rana, Sean poszedł do banku, by załatwić pozostałe potrzebne nam pieniądze.. Gdy mieliśmy już całą sumę, nie mogliśmy uwierzyć, że nam się udało.. Przeczuwałam jednak, że na tym się nie skończy..
-O  której masz tam być? -zapytał wpatrzony w moje oczy Sean.
-O północy.. boje się.. -odpowiedziałam ze strachem w głosie.
-Będziemy z Tobą, przecież sama tam nie pójdziesz, jeszcze coś Ci zrobią. -zaprotestował Dean.
-Nie! -krzyknęłam. -Oni nie mogą się dowiedzieć, że z wami współpracuje.. Dam sobie radę.
Chłopacy spojrzeli na mnie troskliwym wzrokiem, ja jednak nie chciałam narażać Kierana. Był dla mnie teraz
najważniejszy. Przeliczyłam dużą kupkę pieniędzy kilka razy, by być pewną że niczego nie brakuje , spakowałam je w papierową folie i wrzuciłam bezpiecznie do torby.
-No to ten.. ja idę! -powiedziałam zdenerwowana.
Jeszcze nigdy nie czułam tego uczucia.. Jakby ode mnie zależało życie człowieka.. Chciało mi się płakać, ale mój organizm na to nie pozwalał..
-Uważaj na siebie. -powiedział Sean, przytulając mnie do siebie.
Ruszyłam ku drzwi, spojrzałam tylko na skwaszone miny chłopaków i wyszłam.
Cały czas oddychałam niespokojnie, zastanawiałam się kto to może byc, co od nas chce. Co chwilę odwracałam się, żeby upewnić się, że nikt za mną nie idzie.. 

*Sean

Bałem się o nią.. Strasznie się bałem. Gdy ją przytuliłem, chciałem zostawić ją dla siebie. Chciałem po prostu obudzić się z tego chorego snu, albo po prostu cofnąć czas by WTEDY odwzajemnić jej pocałunek i może teraz byłoby wszystko okej. Bardzo bym tego chciał.
-Idę za nią. -powiedziałem do Deana gdy wyszła z domu.
-Sean, wiesz że to może się źle skończyć.. Zostań i poczekaj aż wróci.. -odpowiedział równie zdenerwowany Dean łapiąc mnie za nadgarstek.
-Ale ja ją...
-Wiem, że się o nią martwisz! Ale proszę, to dla dobra Kierana.
Może i lepiej, że mi przerwał.. Nie wiem czy dałby mi spokój, gdybym powiedział coś więcej.
Co chwile zerkałem na telefon czy nie dostałem smsa od Ally.. Ten czas mijał strasznie wolno, nie wiem co się z nią działo, nic nie wiedziałem. Niewiedza mnie zabijała..

*Ally

Dochodziłam do miejsca wskazanego przez porywacza.. Myślałem tylko o tym, co się dzieje z Kieranem i czy wszystko z nim okej. Wyjęłam telefon z kieszeni jeansów, poczułam dotyk na moim lewym ramieniu. Wzięłam głęboki oddech.. Obracając się nie mogłam uwierzyć w to co widzę..
-Jason? -momentalnie moje serce mi zamarło, a oczy przepełniły łzy.
-Oo widzę, że mnie pamiętasz.. -odpowiedział chłopak obchodząc mnie dookoła, przykładając mi broń do skroni. -Dawaj forsę.
-Najpierw chcę zobaczyć Kierana, a w ogóle po co w ogóle go porwałeś? Skąd go znasz do cholery? -podniosłam głos.
-Ej mała.. dawaj forsę to ci przyjaciela oddam!
Patrzył na mnie zimnym wzrokiem, wiedziałam że to jeszcze nie koniec. Wyjęłam z torby zawiniątko i podałam mu je do rąk.. On wyrywając torbę, wyjął z niej pieniądze i rozglądając się czy nikogo nie ma w pobliżu przeliczył czy czegoś nie brakuje.
-Masz szczęście.. -powiedział chowając broń do skórzanej kurtki.
-Gdzie. jest. Kieran. -powiedziałam zaznaczając dokładnie każdy wyraz..
-A po co ci on, jak masz mnie? -objął mnie ramieniem.
-To, że kiedyś byliśmy razem, nie znaczy że teraz tak ci to wybaczę!
-No dobra.. twój przyjaciel gdzieś tam leży. -powiedział wskazując palcem na duży krzak.
Spojrzałam na wskazane miejsce i ruszyłam, by sprawdzić czy mnie nie oszukuje.. Zauważyłam jednak, że faktycznie ktoś tam jest.. Byłam przerażona, przez moją głowe przechodziło tysiące czarnych myśli..
Gdy byłam wystarczająco blisko, zobaczyłam że to faktycznie Kieran.. Leżał skulony, jego koszulka była cała zakrwawiona, a z nosa ciekła świeża krew..
-KIERAN! -krzyknęłam.

___________

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział.. Po prostu zaczęła się szkoła i nie mam teraz za dużo czasu.. Kończę lekcje dość późno i zwykle znajduję czas późnym wieczorem. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was. LOVE YOU

~DameLemon